Freie Volksmission

Jesus Christus ist derselbe gestern, heute und in Ewigkeit. Heb.13.8

Sprache

Odsłonięcie Boga - (The Unveiling of God) - wygłoszone w Jeffersonville, 14 czerwca 1964 / William Branham

Sprache polnisch

2. 2

Inhalt
  1. 1
  2. 2
  3. 3
  4. 4



Bóg był ukryty w Jezusie, by dokonać dzieła zbawienia na krzyżu. Bóg, będąc duchem, nie mógł umrzeć, ponieważ jest wieczny. Dlatego musiał przybrać postać, by móc umrzeć. On umarł rzeczywiście, ale nie mógł tego uczynić w Swym Bożym kształcie. Umrzeć musiał w postaci Syna jako Syna Człowieczego na ziemi. Po to musiał przybrać postać Syna. Gdy wrócił w dzień Zielonych Świąt, był Synem Bożym. Czy rozumiecie teraz, co mam na myśli?
Musiał narodzić się w ludzkim ciele, choć nie za pomocą seksualnej żądzy, co znowuż potwierdza naszą wypowiedź na temat nasienia węża. To nie były jabłka, to był akt seksualny. Tak było! Na pewno. Zwróćcie uwagę na życie prorokow. Lecz On musiał być czymś więcej niż prorokiem. Po to musiał narodzić się z panny. Musiała zrodzić Go dziewica, by mógł zdjąć klątwę. On był antidotum. Czy pojmujecie, co mam na myśli? Swoimi narodzinami, które nie były wynikiem aktu seksualnego, lecz nastąpiły z panny, dowiódł On, iż wtedy musiał to być akt seksualny. By móc dokonać Bożego dzieła zbawienia w planie, który urzeczywistniał, zmienił Swą postać z Jehowy w Jezusa i umarł na krzyżu.
Także Grecy chcieli Go zobaczyć. Wielu z was słyszało moje kazanie z Jana 12, 21: „Panie, chcemy Jezusa widzieć”.
Grecy byli uczonymi, mądrymi ludźmi. Czuli wielki respekt przed Bogiem, co przyznał im Paweł w swoim kazaniu na Areopagu. Przodowali w ówczesnym świecie w nauce i kształceniu, w sztuce i literaturze. Byli znaczącym narodem, ale ich oddawanie czci i ich wiara opierały się na mitologii.
Oni byli zachwyceni mężem, który potrafił leczyć chorych i przepowiadał rzeczy, które dokładnie tak się potem działy. Byli tak poruszeni, że przyszli, by Go zobaczyć. Uważajcie teraz dobrze! Nie pozwólcie, by wam to umknęło. Gdy przyszli, powiedzieli do Filipa z Betsaidy: „Panie, chcemy Jezusa widzieć”.Filip i inni uczniowie przyprowadzili ich więc, by mogli zobaczyć Jezusa.
Zwróćcie teraz dokładnie uwagę na słowa, które skierował do nich Jezus, ponieważ oni przyszli przecież po to, by zobaczyć, kim On był, lecz mimo to nie mogli Go dostrzec. Widzieli postać, ale On znajdował się w tej świątyni! Bóg był w Swej świątyni, ukryty w ludzkim ciele. Zwróćcie uwagę na to, co odpowiedział Jezus:
– „Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam, jeśli ziarnko pszeniczne, które wpadło do ziemi, nie obumrze, pojedynczym ziarnem zostaje…” (Jan 12, 24). „Nadeszła godzina, aby został uwielbiony Syn Człowieczy” (w. 23). On musi zostać podniesiony z tej ziemi. Jeśli ta godzina nie nadejdzie, nie zobaczycie tego.
Dlaczego mimo to nie potrafili dostrzec Jezusa? Ponieważ był ukryty. Bóg był ukryty. Grecy chcieli Boga i On był tam, ale z powodu ludzkiej powłoki nie potrafili Go dostrzec. Tak jest także teraz. Nie potrafią Go rozpoznać, ponieważ na ich twarzy wisi zasłona.
Nie zrozumieli, dlaczego nie mogli Go zobaczyć. Tam stał mężczyzna. Oni przyszli, by zobaczyć Boga, a zobaczyli mężczyznę. Nie potrafili dostrzec Boga, ponieważ był przed nimi ukryty. Zapamiętajcie to sobie: Bóg był ukryty w mężczyźnie. Oni mogli powiedzieć:
– Żaden człowiek nie mógłby czynić takich rzeczy, jeśliby Bóg z nim nie był. Żaden człowiek tego nie potrafi. A tu stoi mężczyzna i objawiają się przez niego dzieła Boże.
Patrzcie, oni nie potrafili rozpoznać, że Bóg był ukryty.
On był ukryty w człowieku, jak zawsze. Bóg był w ludzkiej świątyni, ale przed nimi był zakryty. Teraz uważajcie naprawdę dobrze. On jest wczoraj, dzisiaj i na wieki ten sam. Bóg ukrywa się przed światem, jest ukryty w ludzkiej istocie.
Tam był Bóg. Owi Grecy powiedzieli:
– Chcielibyśmy Go bardzo zobaczyć.
Jezus odpowiedział:
– Ziarnko pszeniczne musi wpaść do ziemi i umrzeć.
Należy umrzeć wszystkim własnym wyobrażeniom. Trzeba pozbyć się własnych wyobrażeń. Owi uczniowie nie potrafili wyjaśnić, co Jezus miał na myśli, mówiąc o jedzeniu Jego ciała i piciu Jego krwi, ale oni umarli swym własnym myślom. Byli martwi wobec swych zasad – dla Chrystusa. Bez względu na to, co On czynił, jak bardzo nosiło to oznaki Jego zupełnej klęski, wierzyli temu mimo wszystko. Rozpoznali, że w tym mężczyźnie, który z nimi jadł i pił, który łowił z nimi i z nimi spał, który urodził się tutaj na ziemi, który rozmawiał z nimi i z nimi wędrował, który nosił takie same ubranie co wszyscy inni, był Bóg.
Grecy nie mogli Go rozpoznać, ponieważ był przed nimi ukryty, mianowicie ukryty w człowieku. Zwróćcie uwagę na to, co im powiedział:
– „Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam, jeśli ziarnko pszeniczne, które wpadło do ziemi…”.
Bóg ukrył się pod postacią człowieka, tak iż nie potrafili Go dostrzec. Oni widzieli tylko mężczyznę. Jednak ci przeznaczeni widzieli Boga. Jeden widział człowieka, inny widział Boga. To był Bóg, ukryty w ludzkiej istocie. Obaj mieli rację, ale wiara jest tym, iż nie widząc, mimo to wierzycie. Bóg był ukryty w człowieku. Był w tym człowieku, a to ciało było Jego powłoką. Powłoka została rozerwana, by Bóg mógł się objawić.
W Starym Testamencie Bóg, gdy siedział na tronie łaski, był ukryty przed ludźmi poprzez zasłonę. Przed tronem łaski wisiała zasłona. W Starym Testamencie Bóg był przecież w Swojej świątyni. Ludzie przychodzili i przynosili swe uwielbienie, ale Bóg był ukryty za zasłoną. Amen. Oni wiedzieli, że Bóg tam jest, ale nie mogli Go widzieć. Słup ognia nie pokazał się im nigdy więcej. Czy wiedzieliście, że słup ognia, udawszy się za zasłonę, nie zjawił się nigdy więcej aż do momentu, gdy zstąpił na Jezusa Chrystusa? Bóg był ukryty.
Gdy był tutaj na ziemi, powiedział:
– „Wyszedłem od Ojca i przyszedłem na świat; znowu opuszczam świat i idę do Ojca” (Jan 16, 28).
Po Jego śmierci, pogrzebie i zmartwychwstaniu, gdy Paweł znajdował się w drodze do Damaszku, słup ognia ukazał się znowu. Co to było? On nie znajdował się już za zasłoną. Chwała Bogu!
Przedtem był za zasłoną. Za jaką zasłoną? Za zasłoną z purpury, bisioru i karmazynu (2. Mojż. 38). Gdy owa zasłona rozdarła się w dzień ukrzyżowania, otwarła się także zasłona, w której On był ukryty, i ukazał się w całej pełni tron łaski.
Żydzi nie potrafią zrozumieć, jak Bóg mógł być łaskaw tak grzesznemu i zepsutemu ludowi, jakim jesteśmy. Nie potrafili zobaczyć Tego, który obdarza łaską, ponieważ był ukryty. Był jeszcze za tronem łaski, w środku, a przed tronem wisiała zasłona i skrywała Go.
Każdy, kto wszedł za zasłonę, ginął na miejscu. Ach, otrzymamy z tego natychmiast pouczenie, jeśli tylko potraficie to przyjąć! Nawet jeśli jeden z synów kapłańskich próbował wejść za zasłonę, musiał umrzeć. Żaden człowiek nie śmiał wstąpić za zasłonę. Dlaczego? Ponieważ jak dotąd nie było jeszcze zbawienia. Istniało tylko symbolicznie. Symbol nie jest prawdziwą rzeczą. Grzech był przykryty, ale jeszcze nie był odpuszczony. Odpuścić znaczy zlikwidować i wyrzucić. Nie mogło to nastąpić poprzez krew owiec i kozłów. Dlatego Jehowa ukrył się za zasłoną. Człowiek, który próbowałby wejść za tę zasłonę, gdzie On się skrywał, padłby martwy na miejscu.
Jednak przy ukrzyżowaniu, gdy Jezus, który był tym ukrytym Bogiem, umarł tam na Golgocie, Bóg zesłał ogień i błyskawice i rozdarł tę zasłonę z góry na dół, tak iż można było wyraźnie zobaczyć tron łaski w całej jego okazałości. Jednak owa generacja była zbyt ślepa, by to rozpoznać. Tak powiedział też Paweł:
– „Tak jest aż po dzień dzisiejszy, ilekroć czyta się Mojżesza, zasłona leży na ich sercu” (2. Kor. 3, 15).
O bracie, siostro, tak było z Żydami, gdy Jezus wisiał na krzyżu, zasłona się rozerwała i można było wyraźnie rozpoznać Boga. Można Go było dokładnie rozpoznać, ale oni mimo to nie potrafili Go zobaczyć.
 Czy to możliwe, że poganie robią to samo? O, Boże! Oni mieli okresy zboru, w których objawiał się Syn Boży. Mimo to wisiała na nich zasłona denominacji, tradycji, a gdy ta zasłona religijnych tradycji rozerwała się dzięki przeżyciu Zielonych Świąt i ludzie zobaczyli, co się stało, powiedzieli:
– Dni cudów przeminęły.
Bóg zabrał zasłonę i sprawił, że można było wszystko wyraźnie zobaczyć, a mimo to są gotowi ukrzyżować Go powtórnie. Tak jest!
Nieukryty Bóg był wyraźnie widoczny i w gruncie rzeczy powinni byli Go rozpoznać. Lecz On był za prosty. Był tylko zwykłym mężczyzną. Nie potrafili tego zrozumieć. Tam stał mężczyzna.
– Do jakiej szkoły chodził? – pytali.
Jednak pamiętajcie, gdy włócznia wbiła się w Jego ciało i opuścił Go Duch, w świątyni przewróciła się skrzynia ofiarna, błyskawica przecięła niebo, a zasłona rozdarła się. Co to było? Tam na Golgocie wisiał ich Bóg, a oni byli zbyt ślepi, by to zobaczyć!
On dał się wyraźnie poznać, mimo to nie widzą tego! Są ślepi. Bóg był ukryty w człowieku.
Potem ukazał się znów jako słup ognia najpierw Pawłowi, później Piotrowi w więzieniu. Czy wiecie o tym?
W dniach ostatecznych przyjdzie znowu. Słup ognia, światło, ma się znowu pojawić, by złożyć świadectwo o Synu Człowieczym i obwieścić Słowo. Przekazane tradycje zostaną zniweczone. Nic nie będzie mogło tego zatrzymać. Bóg zniszczy denominacje i ich tradycje. Za pomocą jakiego ducha to uczyni? Za pomocą tego samego co na początku. Patrzcie, co uczynił w dniach Eliasza i w dniach Jana Chrzciciela.
– „Niech wam się nie zdaje, że możecie wmawiać w siebie: Ojca mamy Abrahama; powiadam wam bowiem, że Bóg może z tych kamieni wzbudzić dzieci Abrahamowi” (Mat. 3, 9).
Nie myślcie: „Należę tu albo tam”. Bóg zabiera zasłonę, by pokazać, kim jest. Uważajcie, do czego dojdziemy, gdy zasłona się teraz rozerwie.
Był czas, gdy człowiek umierał na miejscu, jeśli wszedł za tę zasłonę. Teraz jednak umiera, jeśli pozostanie przed nią, jeśli za nią nie wejdzie. Amen!!!
Jeśli nie potraficie przebić się przez zasłonę tradycji, przez ten denominacyjny mur, by zobaczyć Boga w Jego mocy, oznacza to waszą śmierć. Przedtem wejście za zasłonę było śmiertelne, teraz śmiertelne jest pozostanie na zewnątrz. Tron łaski można wyraźnie rozpoznać. Każdy może go zobaczyć, ponieważ zasłona jest rozdarta. Chwała Bogu! Tron łaski jest dostępny.
Było tajemnicą, jak Bóg mógł być łaskaw tak zepsutym grzesznikom jak nam, gdy się jeszcze ukrywał. Teraz można to jasno i wyraźnie rozpoznać, ponieważ zostało to objawione przez Jego Słowo. Słowo było zawsze Bogiem. Słowo objawia to. Gdyby ludzie znali wówczas Boże Słowo, zobaczyliby tron łaski, gdy Jezus umarł. Rozpoznaliby, kim On był.
– Kim był ten mężczyzna? Dlaczego zasłona się rozdarła?
Pamiętajcie, kto wszedł za zasłonę, musiał umrzeć. Nikt nie śmiał Go widzieć. Mojżesz widział Jego postać. Były to plecy mężczyzny. Teraz były to krwawiące plecy tego samego mężczyzny. Co to było? Bóg chciał im pokazać, kim był. Bóg chciał im pokazać tron łaski, dlatego Boża ręka rozdarła zasłonę w świątyni z góry na dół. Teraz Bóg był wyraźnie widoczny. To był Jezus Chrystus, który wisiał tam na krzyżu na Golgocie – tron łaski. Jednak ludzie byli zbyt ślepi, by to rozpoznać.
Teraz się to powtarza. W dzień Zielonych Świąt Słowo przyszło w postaci Syna Bożego. W Nicei, Rzymie zaczęli później robić z tego organizację. Potem stali się metodystami, baptystami, prezbiterianami, zielonoświątkowcami itd. To są ludzkie tradycje, które stały się organizacjami, aż ludzie w końcu nie wiedzą, gdzie się znajdują. Jednak chwała Bogu, że On darował obietnicę i obwieścił, co będzie czynił w dniach ostatecznych, mianowicie iż pokaże nam wyraźnie Swoje Słowo, przedłoży i objawi nam je.
Gdyby znali Słowo, wiedzieliby, kim był Jezus. Gdyby człowiek znał Słowo Boże, rozpoznałby także godzinę, w której żyjemy, i to, co się dzieje. Lecz ludzie z powodu swych tradycji wzbraniają się słuchać Słowa Bożego. Co Żydom przeszkodziło rozpoznanie prawdy? Powinni byli to zobaczyć, ponieważ zasłona została przecież rozdarta. Był jakiś powód, dlaczego została rozdarta.
Jaki jest sens rozbudzenia, które właśnie ma miejsce? Czy się rozwinie? Czy będzie błogosławione? Nie obchodzi mnie żadne podrabianie i żadne inne rzeczy, które się pokazują. Gdy Mojżesz wyprowadził lud, szła z nimi również wszelaka hołota. Po co to się dzieje? To sam Jehowa daje się poznać, to On pokazuje różnicę między właściwym a niewłaściwym. Czy to metodyści, czy baptyści, czy prezbiterianie, czy też jeszcze ktoś inny jest właściwy? Boże Słowo jest właściwe! „Bóg jest wierny, a każdy człowiek jest kłamcą” (Rzym. 3, 4). Bóg nie potrzebuje żadnego wykładowcy, On daje Swój własny wykład, wypełniając Swe Słowo. Bóg odkrywa się wśród nas i widzimy Jego potężne ramię, które obwieszcza i uskutecznia wszystkie te rzeczy.
Dziś wieczorem mam przynieść poselstwo o tym, jak możemy zobaczyć Boże ramię w tym, co ono czyni i jak się objawia. Ludzie mówią:
– Ach, to bezsens.
– To fanatyzm.
– To zupełnie nic nie znaczy.
– To Belzebub.
– To jest od diabła.
– To wróżbiarstwo.
Patrzcie, to samo mówili także o Jezusie.
O, zborze, kaznodzieje Ewangelii i wy, słuchający tego kazania, czy nie potraficie rozpoznać, w jakim czasie żyjemy? Czy nie potraficie rozpoznać godziny, w jakiej się znajdujemy? Sam Bóg się obwieszcza! Patrzcie, jak On rozdarł zasłonę w świątyni, by mogli Go dokładnie zobaczyć. Jednak oni byli zbyt ślepi, by to rozpoznać. Dziś uczynił to samo, wypełniając na naszych oczach Swoje Słowo, to, co obiecał.
Czy wiecie, co czyni zbór z pogan? To samo co zbór żydowski, który był zbyt ślepy, by to rozpoznać. Zasłona bedzie na ich sercach, jak było wówczas.
Zwróćcie uwagę, że teraz pozostanie z dala oznacza śmierć. Musicie wejść przez tę zasłonę, w przeciwnym razie umrzecie. Jak Bóg mógł być im łaskaw? Pamiętajcie o tym, co Bóg objawił. Co było za zasłoną? Zwróćcie uwagę na to, co było za zasłoną: Słowo! Co kryła zasłona? Słowo. Gdzie ono było? W Skrzyni Przymierza. Słowo było ukryte za zasłoną. Jezus był Słowem, które było ukryte za zasłoną Jego ciała. On wciąż jeszcze jest Słowem.
Dziś zasłona tradycji skrywa Słowo i mówi się:
– To nie tak.
Ale tak jest! Bóg składa o tym świadectwo, obwieszcza się na oczach całego świata tak promiennie jak słońce i mimo to ludzie nie rozpoznają tego. Boże, bądź nam łaskaw!
Mojżesz, który przyszedł z obecności Bożej i miał Słowo Boże na ów czas, był symbolem. Uważajcie teraz. Nie pozwólcie, by wam to umknęło! Jest to napisane w 2. Mojż., w rozdziałach 19, 20, 21 itd. Mojżesz przyszedł z obecności Bożej. On wszedł w to Słowo. Słowo zostało spisane, a Mojżesz był w Bożej obecności wraz z tym Słowem. On miał Słowo na ów okres. Dla każdego okresu jest jakieś Słowo. Gdy Mojżesz wrócił, jego oblicze jaśniało. Patrzcie, Słowo było w nim, gotowe, by zostać objawione i przekazane ludowi. Prawdziwe Słowo było trzymane w gotowości, by zostało przekazane ludowi.
Bóg je spisał, a teraz miał je Mojżesz. Miał je i miał je przekazać ludowi. Mojżesz był dla nich Słowem, ponieważ było w nim ukryte żywe Słowo. Musiał nawet zakrywać swą własną twarz. Dlaczego? Ponieważ był Słowem. Amen! Aż do objawienia Słowa Mojżesz musiał się zakrywać. Czy pojmujecie to? Słowo jest zawsze ukryte.
Mojżesz miał Słowo. pamiętajcie, skoro tylko Słowo zostało obwieszczone, Mojżesz znowu stał się Mojżeszem. Jednak dopóki Słowo było w nim i jeszcze czekało na obwieszczenie, dopóty był Bogiem. Nie był już Mojżeszem, ponieważ posiadał Słowo Pana na ów okres. Nic nie mogło mu się stać, aż Słowo zostało podane dalej. Nie mogło mu się nic stać, dopóki miał w sobie owo Słowo. Z tego powodu lud najpierw się od niego odwrócił, gdy zszedł już z góry. Oni tego nie rozumieli. On był zmieniony, był inną osobą. Przyszedł ze Słowem.
Biblia mówi: „A gdy Mojżesz przestał z nimi rozmawiać, włożył zasłonę na swoje oblicze” (2. Mojż. 34, 33). Uczynił tak, ponieważ miał Słowo. Dla ludu izraelskiego Mojżesz był Słowem.
O, bracie, to, co powiedział Paweł w 2. Kor. 3, brzmi prawie jak obelga. Mojżesz musiał przecież zakryć swą twarz z powodu jej blasku. Paweł pisze: „Jeśli tedy służba śmierci – litera zakonu zabija – wyryta literami na tablicach kamiennych taką miała chwałę, że synowie izraelscy nie mogli patrzeć na oblicze Mojżesza z powodu przemijającej wszak jasności oblicza jego – Mojżesz musiał zakryć twarz zasłoną – czy nie daleko więcej chwały mieć będzie służba ducha?” jednak ludzie są duchowo ślepi. Owa chwała przeminęła, lecz ta chwała nie przeminie nigdy. Mojżesz posiadał zakon śmierci, potępienia. W nim nie było łaski. Ten zakon was tylko osądzał. Nie było w nim żadnego przebaczenia. On wam tylko pokazuje, czym jesteście. Ten jednak daruje wam przebaczenie.
Gdy to Słowo się wypełni, ach, co za wiara to będzie? Trzeba będzie to zakryć! Ono będzie musiało zostać zakryte. Zwróćcie uwagę: gdy Duch jest ukryty w ludzkiej świątyni, wypowiada naturalne słowa zza naturalnej zasłony.
Paweł mówi tutaj o Słowie Ducha: „Który też uzdolnił nas, abyśmy byli sługami nowego przymierza…”. To znaczy, że Duch bierze literę i objawia ją.
Owo Słowo było tylko zakonem. Trzeba było tylko na nie popatrzeć i czytało się: „Nie cudzołóż. Nie kradnij. Nie mów fałszywego świadectwa” (2. Mojż. 20). Nie rób tego, tamtego i owego. Trzeba było popatrzeć.
Teraz jednak Duch zstępuje na obiecane Słowo na ten okres, obwieszcza i objawia je. To nie są dwie tablice z kamienia, lecz obecność żywego Boga. Żadna mistyczna idea, którą ktoś sobie wymyślił, lub jakiś ludzki trik. To jest Boża obietnica, która objawiła się i stała się rzeczywistością na naszych oczach. Za jaką zasłoną to będzie?
To było potężne, gdy Jehowa zstąpił na górę w słupie ognia i cała góra drżała. Cały lud bał się ognia i wszystkiego, co się działo. Gdy ktoś zbliżył się do góry, musiał umrzeć. Było to tak potężne, że nawet Mojżesz powiedział:
– „Jestem przerażony i drżący” (Hebr. 12, 21).
Gdy On w owym czasie wstrząsnął tylko górą, tym razem wstrząśnie niebem i ziemią.
Co jest z tą chwałą?
Jeśli owa chwała została zakryta naturalną zasłoną, ta jest zakryta duchową zasłoną. Nie próbujcie patrzeć na to naturalne, lecz przeniknijcie do Ducha i popatrzcie, gdzie się znajdujecie, w jakiej godzinie żyjecie.
Czy rozumiecie to? Duchowa zasłona wisi nad ludźmi, którzy mówią:
– Jestem metodystą. Jestem tak samo dobry jak każdy inny.
– Jestem baptystą.
– Jestem zielonoświątkowcem.
Czy nie pojmujecie, że to jest zasłona tradycji? Ona ukrywa przed wami Boga. Trzyma z dala od was wszystkie błogosławieństwa. Ach, mówicie:
– Wykrzykuję i skaczę z radości.
Ale On mówił o każdym Słowie! Ewa wierzyła każdemu Słowu – oprócz jednego. Zgodnie z obietnicą na tę godzinę objawia się pełne Słowo.
Zapamiętajcie to sobie, gdy tymczasem będziemy kontynuować. Wiele mógłbym jeszcze o tym powiedzieć, mniej więcej 20 stron notatek, lecz opuszczę niektóre rzeczy, bo muszę się pośpieszyć.
Mojżesz zakrywał się naturalną zasłoną, aż przyniósł ludziom Słowo. Zgodnie z tym, co Bóg powiedział, musi się On ukrywać w ludzkim ciele. Czy pojmujecie to? Bóg musi się ukryć w ludzkim ciele i zarzucić na ludzi duchową zasłonę, tak iż mówią:
– Jestem tym.
– Jestem tamtym.
– Dni cudow przeminęły.
Dopiero gdy zaczyna mówić z ludem, rozrywa się ta zasłona.
Pewnego dnia przyszedł do mnie kaznodzieja baptystyczny i powiedział:
– Bracie Branham, jedno mam przeciwko tobie. Próbujesz sprawić, by ludzie zaczęli wierzyć w okres apostolski. Że żyją dzisiaj w takim samym czasie jak wówczas apostołowie. Lecz czas apostolski zakończył się wraz ze śmiercią apostołów.
To było w Ramada Inn, gdy mieliśmy tam nabożeństwa. Zapytałem:
– Czy tak jest?
– Tak.
– Kto był ich rzecznikiem w owych dniach?
– Dwunastu apostołów w Górnej Sali.
– Więc Paweł był wykluczony. Rzecznikiem w dzień Zielonych Świąt był Piotr, a gdy ludzie widzieli działającego Ducha Świętego, powiedział: „Obietnica ta bowiem odnosi się do was i do dzieci waszych oraz do wszystkich, którzy są z dala, ilu ich Pan, Bóg nasz, powoła” (Dz. Ap. 2, 39). Jeśli On wciąż jeszcze woła, obowiązuje wciąż jeszcze to samo. Kiedyż to skończył się czas apostolski? Czas apostolski skończy się dopiero wtedy, gdy Bóg przestanie wołać.
Na to nie powiedział już nic więcej, lecz wziął swój kapelusz i odszedł.
To dzieje się tylko przez Słowo. Słowo to czyni. Jezus odpowiedział szatanowi:
– „Napisano…” (Mat. 4, 1-11).
O to właśnie chodzi:
– „Napisano…”!
Powiedziałem:
– Piotr nie powiedział, kiedy się to skończy. Błogosławieństwa miały być dla wszystkich, których Pan zawoła. Teraz mówisz, że On już skończył. Kiedy?
– Proszę, nie gniewaj się.
– Nie, nie zamierzam.
Piotr powiedział, że to samo apostolskie błogosławieństwo jest dla każdego, kogo Bóg jeszcze zawoła. To jest Boże Słowo.
Teraz wróćmy do naturalnej powłoki.
Bóg, Słowo, był ukryty w ludzkim ciele. Co to było? Bóg był ukryty w Mojżeszu. W nim była Boża obecność. On i Słowo, które w nim było, byli tak doskonale jedno, iż musiał zakryć swoją twarz. On był potwierdzonym prorokiem, który przyniósł ludowi Słowo i powiedział:
– Nie zabijaj! Nie…! Nie…! Nie…!
Bóg musiał się ukryć w człowieku, by przynieść owej generacji Słowo, w przeciwnym razie Słowo oślepiłoby nawet tych wywołanych. Nawet ci ludzie tam u stóp góry nie potrafili znieść tego widoku. Znajdujemy to w 5. Mojż. 5. Powiedzieli do niego, by to on z nimi mówił, by Bóg już do nich nie mówił, bo umrą. Czy rozumiecie teraz, dlaczego słup ognia nie zjawia się zbyt często? Bóg powiedział:
– „Słusznie powiedzieli. Wzbudzę im proroka spośród ich braci, takiego jak ty. Włożę moje słowa w jego usta…” (5. Mojż. 18, 17-18).
I On przyszedł zgodnie z Bożym Słowem. On był Słowem.
Potem powiedział:
– „Oto Ja przyjdę do ciebie w gęstym obłoku, aby lud słyszał, gdy będę rozmawiał z tobą i aby uwierzył ci na zawsze” (2. Mojż. 19, 9).
To znaczy:
– Poznają, że powiedziałeś prawdę. Również Ja zstąpię w ogniu, dowodząc tym samym ludowi, że potwierdzę twoją służbę.
Właśnie to chciał powiedzieć Mojżeszowi. Powiedział do niego:
– Teraz odzieję cię we wspaniałość na oczach całego ludu. Powiedziałeś im, że spotkałem cię tam w płonącym krzaku. Teraz zstąpię w ich obecności w tym samym ogniu, by rozpoznali, że nie kłamałeś.
On może potwierdzić to nawet naukowo, jeśli sobie tego życzycie.
– Zstąpię i udowodnię im to.
Gdy Jehowa zaczął grzmieć, lud powiedział:
– O, nie! Nie, nie. Niech Jehowa do nas nie przemawia, bo umrzemy!
Widzicie, On musiał się ukryć. Bóg ukrył się więc w Mojżeszu i jemu dał Słowo. Potem Mojżesz zszedł z góry i wypowiedział Słowo Pana. Następnie zasłonił swoją twarz. Jehowa ukrył się w postaci proroka. Bóg powiedział, że już nigdy nie będzie przemawiał do nich bezpośrednio, lecz już tylko poprzez proroka. Odtąd miał do nich mówić właśnie przez proroka. Odtąd mówi tylko w taki sposób i nigdy więcej w jakiś inny. Tak jest. On nie kłamie.
Zwróćcie uwagę na fakt, że tylko Mojżesz miał Słowo. To nie grupa zstąpiła ze Słowem. To nie byli faryzeusze, saduceusze lub jakaś inna grupa czy sekta. To był Mojżesz! Bóg miał jednego męża. Jemu na nic się zdają dwa lub trzy różne zapatrywania. On bierze jednego męża. Mojżesz miał Słowo, tylko Mojżesz! Nawet Jozue go nie miał, także nikt inny. Amen! Jozue był generałem. Dowodził armią. Był wierzący, należał do zboru. Lecz Mojżesz był prorokiem! Słowo nie rozległo się do Jozuego. Ono musiało rozlec się do Mojżesza, ponieważ on był prorokiem na tę godzinę. Słowo nigdy nie rozlegało się do Jozuego, póki żył Mojżesz. O, nie! Bóg zajmuje się tylko jednym mężem w danym czasie. Bóg jest Jeden. Tylko Mojżesz miał Słowo, nie jakaś grupa.
Bóg zakazał każdemu iść za Mojżeszem poza wytyczoną granicę. Nikt nie śmiał próbować naśladować Mojżesza, ani kobieta, ani mężczyzna, ani kapłan, ani nikt inny, bez względu na to jak był pobożny, jak był uznany. On ich ostrzegł:
– Tylko Mojżesz ma wejść na górę. Żadna ręka nie śmie jej dotknąć, nawet zwierzę. Kto to zrobi, umrze.
Nigdy nie forsujcie tej zasłony! Ona jest tylko dla jednej osoby. Istnieje tylko to jedno poselstwo. Do najświętszego miejsca w śwtątyni śmiał wejść tylko raz w roku jeden mężczyzna, który był szczególnie namaszczony i który się specjalnie do tego przygotowywał. On wchodził tam nie po to, by wynieść Słowo, lecz by ofiarować krew. Tylko jeden śmiał wejść. Każdy inny musiał umrzeć.
Teraz umierają duchowo. Teraz jest to duchowa zasłona. Wówczas była to naturalna zasłona. Mimo to nieustannie za nią wchodzą, choć się im mówi, by tego nie robili. Mówią:
– Ach, wiem, wiem. Wiem, ale…
Róbcie tylko tak dalej. To może oznaczać tylko jedno. Przypomnijcie sobie, ostatnią plagą przed wyruszeniem z Egiptu była śmierć. Tu na ziemi ostatnią plagą przed wyjściem będzie duchowa śmierć! Potem zostaną spaleni i wrócą do prochu ziemi. Lecz sprawiedliwi będą chodzić w ich prochu. „I podepczecie bezbożnych tak, że będą prochem pod waszymi stopami w dniu, który Ja przygotowuję – mówi Pan Zastępów” (Mal. 3, 21). Po odrzuceniu Słowa ostatnią rzeczą będzie duchowa śmierć.
Zauważcie, Bóg zabronił wszystkim pozostałym iść za Mojżeszem w tę zasłonę z ognia. Mojżesz musiał się zakryć, wróciwszy stamtąd. Mojżesz jako człowiek wszedł w ten słup ognia, a wróciwszy, zakrył się, pozostawiając za sobą tradycje, przekazy starszych. On widział słup ognia, ale teraz do niego wszedł! Amen. Skoro tylko wyszedł, zakrył się. Słowo Boże było ukryte w mężczyźnie. Mogę go sobie wyobrazić, jak wychodzi zza tej ognistej zasłony. Bóg ostrzegł każdego przed próbą wejścia. Nikomu nie wolno było to naśladować. Nie powinno się tego robić. Nawet kapłan, święty mąż, kardynał, biskup lub ktokolwiek inny, kto próbował wejść za tę zasłonę, musiał umrzeć. Bóg ich ostrzegł. On nie życzy sobie żadnych imitatorów.
Jego Słowo jest objawiane jednemu. Zawsze tak było. W całym Piśmie Świętym, w każdym okresie, zawsze występował jeden prorok ze Słowem Pana. Jeden otrzymuje Słowo. Tak było w każdym czasie, także podczas okresów zboru, od pierwszego po ostatni. Także inni mają swoje miejsce, to prawda, ale trzymajcie się z dala od słupa ognia! Cóż za lekcję mamy tutaj! Każdy, kto chciał być Mojżeszem, poniósł klęskę.
Czy przypominacie sobie, co powiedział Datan i inni?
– Chwileczkę, Mojżeszu! Rościsz sobie zbyt wiele. Są tutaj jeszcze inni mężowie, których Bóg powołał.
To się zgadzało. Dopóki wszyscy szli jednomyślnie naprzód, wszystko było dobrze, lecz skoro tylko ktoś próbował wystąpić i zająć pozycję Mojżesza, którą dał mu Bóg, do której był przeznaczony, Pan spuścił z nieba ogień i otworzyła się ziemia, pochłaniając ich na miejscu. Uważajcie na siebie! Bądźcie dobrymi i pobożnymi chrześcijanami, którzy wierzą Słowu. Trzymajcie się z dala od słupa ognia! Cóż za lekcja!
Gdy Bóg ukazał się Mojżeszowi w płonącym krzaku, był ukryty w słupie ognia. Słuchajcie teraz uważnie. Gdy Bóg ukazał się Mojżeszowi po raz pierwszy, był ukryty. Bóg był ukryty w słupie ognia w płonącym krzaku, tak jak później był ukryty za zasłoną na tronie łaski przy złotym ołtarzu. On jest ukryty. On zawsze się ukrywał. Gdy zjawił się Mojżeszowi, był ukryty w słupie ognia. Tutaj potwierdził Mojżesza na oczach ludu za pomocą tego samego słupa ognia.
Uważajcie teraz. Czy czytacie ze mną? Albo czy wasze myśli błądzą gdzieś? Kto ma uszy, niech słucha!
Gdy Bóg powoływał Mojżesza do służby, zjawił się w słupie ognia. Mojżesz poszedł i doniósł o tym ludowi. Ale oni nie potrafili temu uwierzyć, choć Bóg dokonał cudów i uczynił potężne rzeczy. Jednak tym razem zjawił się On w widzialnej formie, dający się stwierdzić naukowo, i potwierdził służbę Mojżesza, obwieszczając się jako ten sam Bóg, który do niego mówił. Zjawił się w postaci słupa ognia i sprawił, iż góra zajaśniała w ogniu. Tak zjawił się Mojżeszowi w płonącym krzaku i mówił do niego.
Gdy Bóg zjawił się Mojżeszowi w płonącym krzaku po raz pierwszy, był ukryty. Przed ludem Bóg ukrył się ponownie i potwierdził Mojżesza, ukrywając się w tym samym ogniu. Zstąpił ten sam słup ognia. On ukrył się przed nimi, a oni usłyszeli tylko Jego Słowo. Czy pojmujecie to? Oni usłyszeli tylko Słowo, Jego głos, ponieważ Mojżesz był dla nich żywym Słowem. Mojżesz! Tak Bóg potwierdził Swe Słowo przez Mojżesza. On powiedział do niego:
– Idź! Ja sam będę z tobą, Nic nie będzie ci się mogło oprzeć. Jestem, który jestem.
Mojżesz poszedł i powiedział:
– Może temu nie uwierzycie, ale Bóg zjawił mi się w słupie ognia i zlecił mi te rzeczy.
Pastor Faraon powiedział:
– Ach, takimi rzeczami możemy się sami wykazać. To jest tylko tania sztuczka magiczna. Mam tutaj czarodziejów, którzy też potrafią zamienić laskę na węża. Chodźcie, czarodzieje!
I oni przyszli, i zrobili to samo.
Na Mojżeszu nie wywarło to wrażenia. Jego to nie wzruszało, obojętnie, ilu imitatorów tam było. On pozostał spokojny. Gdy węże czarodziejów trochę popełzały w tę i z powrotem, pochłonął je wąż Mojżesza. To było dokładnie tak jak później z apostołami. Oni nie potrafili tego wyjaśnić. Również Mojżesz nie wiedział, jak Bóg to uczyni, ale wiedział, że to zrobi.
Pamiętajcie, że Bóg przepowiedział, iż w dniach ostatecznych znów wystąpią tacy imitatorzy jak Jannes i Jambres, „aby, o ile można, zwieść i wybranych” (Mat. 24, 24). Będą robić dokładnie to samo, będą czynić te same cuda itp. Zważajcie na Słowo! Uważajcie na to Słowo! Jeśli człowiek mówi, że czyni cuda, a dalej wierzy w trzech bogów, to trzymajcie się od tego z daleka. Wiemy, że to nie jest właściwe. Czegoś takiego nie ma. Zgadzać się musi każde Słowo, które wyszło z Bożych ust. W 1. Mojż. 3 nie zgadzało się jedno słowo. Na końcu Objawienia jesteśmy przestrzegani przed dodawaniem bądź ujmowaniem choć jednego słowa. To musi być zawsze to samo Słowo.
Ludzie zobaczyli, że coś się wydarzyło, a Mojżesz zakrył się. On był prorokiem, a Bóg potwierdził Swoje Słowo, zstępując. Miały miejsce znaki i cuda. Lud, odłączywszy się, stał się zborem. Zbór oznacza wywołani. Gdy zostali wywołani ze świata i stali się ludem, Bóg dał się poznać, iż jest owym słupem ognia. On potwierdził poselstwo Mojżesza. Był tym słupem ognia. Mogliby zrobić zdjęcie tego, gdyby tylko istniały już wtedy aparaty fotograficzne, ponieważ wszystko było w ogniu. To był Bóg, który poświadczał, że to poselstwo jest właściwe. Poselstwo już tam było, wszystko było gotowe. Teraz mieli zostać wyprowadzeni. Bóg zakrył Swego proroka przed tym wyruszającym ludem.
Ludzie zauważyli, że coś się stało z Mojżeszem. Był inny niż oni i jego poselstwo było inne. On różnił się od kapłanów i od wszystkich pozostałych. Był zmienionym człowiekiem. Ludzie zauważyli, że coś się stało. Bóg ukrył się w Swoim proroku, by przekazać im Swoje słowa. Właśnie to uczynił. Mojżesz był dla ludu żywym Słowem, które było ukryte przez słup ognia. On mówił o tym, co później miało zostać ukryte za zasłoną.
Słowo musiało wyjść od Mojżesza, ponieważ to on je miał. Słowa zostały spisane przez samego Boga i nikt nie mógł ich zinterpretować. Mojżesz musiał je im najpierw oznajmić. To dlatego zakrył swoją twarz. Czy pojmujecie to? Tam ono było. Moglibyśmy je wziąć i nieść, ale ono musiało zostać objawione. By objawić ludowi Słowo, Mojżesz musiał stać się dla nich Bogiem.
– Nonsens! – mówicie.
Sam Bóg powiedział przecież Mojżeszowi o Aaronie:
– On będzie twoim prorokiem, a ty będziesz dla niego Bogiem (2. Mojż. 4, 15).
Gdy Bóg się obwieścił, musiał się ukryć, ponieważ Bóg zawsze ukrywa się za jakąś zasłoną, wzgl. powłoką. O, czy rozumiecie to? Bóg ukrywa się przed publicznością. Jezus powiedział:
– „Wysławiam cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi, że zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom. Zaprawdę, Ojcze, bo tak się tobie upodobało” (Mat. 11, 25-26).
Bóg ukrył się za zasłoną. Mojżesz zakrył swą twarz. Wtedy był ukrytym, żywym Słowem.
Lud, który widział słup ognia, powiedział:
– Teraz jesteśmy zadowoleni. Ale mów ty z nami, Mojżeszu, Bóg niech nie mówi do nas, bo pomrzemy.
Mojżesz wszedł bezpośrednio w ten słup ognia. A Bóg powiedział:
– „Słusznie powiedzieli. Wzbudzę im proroka spośród ich braci, takiego jak ty”
Bóg zawsze tak robił. Prorok musi mieć jednak Jego Słowo. Jeśli jest powleczony tradycją, to Bóg nigdy go nie posłał. Jeśli jest powleczony Słowem, Bóg je potwierdzi. Bóg sam wykłada Swe Słowo. Mojżesz wypowiedział Boże słowa, a Bóg je urzeczywistnił. Amen. Mojżesz rzekł:
– Pan powiedział to i to.
I Pan uczynił dokładnie to, co powiedział. To był dowód na to, że się to zgadzało. Potem On powiedział:
– Mojżeszu, wiesz więc, że ludzie to teraz pojęli. Pokazałem ci to i potwierdziłem cię.
Bóg ukrył się w tym proroku, by przekazać ludowi Swe Słowo. Mojżesz był dla nich żywym Bogiem: żywym, objawionym Słowem Bożym. Dlatego zakrył swą twarz.
Czy wiecie, że dziś to samo dotyczy prawdziwego chrześcijanina? Dla niewierzącego jest to ukryte. Gdy widzą kobiety z długimi włosami i porządnie ubrane, mówią:
– Popatrzcie tylko na ten przestarzały model!
Gdy kobieta upina wysoko włosy, nazywają to „kołem zapasowym” lub „płytą”. Patrzcie, dla nich jest to zupełnie zakryte. Oni są ślepi. Mówią:
– Ach, mam tytuł akademicki.
Nic mnie nie obchodzi, co macie, mimo to nie znacie Słowa. To zgadza się dokładnie.
– Ach, to nie jest przecież aż tak ważne!
Musicie pojąć najpierw podstawowe lekcje.
Co z tymi ludźmi, którzy mówią, iż są otoczeni Bożą obecnością, ale głoszą jakąś religijną tradycję? Co za rodzaj zasłony to jest, gdy dodaje się coś do Słowa Bożego albo coś z niego ujmuje, gdy przemyca się do niego własne myśli i zapatrywania? To jest kościelna zasłona. Niechby Bóg rozerwał ją szeroko!
Oni mówią:
– Czegoś takiego jak prorocy już nie ma. W tych dniach ostatecznych nie ma już apostołów i proroków. Nie ma już również Bożego uzdrowienia. Obietnice z Marka 16 już nie obowiązują. Czas apostolski już się przecież zakończył.
Oni zakryli to przed ludem. Lecz Bóg wyszedł ze swym Duchem Święty i ogniem i rozerwał tę zasłonę na dwoje z góry na dół. Bóg rozdarł zasłonę.
Mojżesz był ludzkim ciałem, powłoką, za którą ukrył się Bóg. Słup ognia był w Mojżeszu i pokazywał już, co miało być później ukryte za zasłonami, mianowicie Słowo.
Najpierw Słowo zostało wypowiedziane, potem spisane, a następnie przechowane za zasłoną. W Słowie zawsze był Bóg. Amen! On jest zawsze Słowem. Ponieważ był w Słowie, Słowo musiało zostać ukryte.
O, bracie, siostro, czy potraficie to zrozumieć? Czy pojmujecie, że zgodnie z tym, co Bóg powiedział, Słowo pozostało ukryte podczas całego przebiegu czasu i zostanie otwarte dopiero w czasach ostatecznych? Miało zostać zdjętych siedem pieczęci i lud miał zobaczyć wszystko, co stało się podczas całego przebiegu czasu. W tej ostatniej godzinie, kiedy rozlega się poselstwo siódmego anioła, miały zostać obwieszczone przez tego Eliasza wszystkie tajemnice Boże: to, jak Chrystus, Syn Boży, został wyrzucony ze Swego zboru i jak objawia się ponownie jako Syn Człowieczy oraz to, iż zbór znowu zostanie doprowadzony do porządku. Również wszystko inne, co dotyczy czasu ostatecznego.

Inhalt 1 2 3 4